piątek, 20 listopada 2009

Nick Cave "Śmierć Bunny'ego Munro"


Protagonista powieści Nicka Cave'a jest tak irytującą postacią, że już miałam odłożyć książkę. Jedynym, co powstrzymywało mnie przed tym radykalnym krokiem była zawarta w tytule obietnica. Bo czy można polubić faceta, którego czas wypełnia seks (często ten potencjalny), którego zachowanie przyczynia się do depresji żony i w efekcie do jej samobójstwa (nb. nawet, gdy widzi jej zwłoki, myśli jego kierują się w stronę biustu denatki)? Taki człowiek po prostu nie może cieszyć się sympatią czytelników! Najgorsze, że pod jego opieką znajdzie się uroczy dziewięciolatek, Bunny Junior, który nie rozstaje się z ukochaną encyklopedią (z oczywistych przyczyn to właśnie ona staje się dla niego źródłem wiedzy o świecie). I właśnie ze względu na chłopca mamy nadzieję, że Bunny szybko zejdzie z tego świata. Choć sprzymierzeńców mamy wielu (m.in. w osobach mężów byłych kochanek), to unicestwienie tytułowego bohatera zajmuje niemal 300 stron.
Jest to proza, której można się spodziewać po muzyku rockowym. Mamy antybohatera - domokrążcę handlującego wątpliwej jakości kosmetykami, egzystencjalną pustkę wypełnianą seksualnymi ekscesami, ułudę wolności. Entuzjaści twórczości Charlesa Bukowskiego (a może i Johna Updike'a) nie powinni być zawiedzeni. Dla niezdecydowanych próbka stylu Cave'a:

Bunny przestaje myśleć o tyłku Sabriny Cantrell i zamiast tego zaczyna myśleć o jej cipce, a chwilę później rozmyśla już o waginie Avril Lavigne. Jest niemal pewien, że Avril Lavigne jest posiadaczką prawdziwej, pieprzonej Walhalli wszystkich wagin i w reakcji na te późnonocne dywagacje starannie układa egzemplarz "Daily Mail" na swoim na poły nabrzmiałym członku. Bądź co bądź w pokoju jest dziecko. (s. 165)

Ocena: 3/6

(N. Cave, Śmierć Bunny'ego Munro, przeł. D. Wójtowicz, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2009)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz