niedziela, 3 października 2010

Martha Grimes "Pod przechytrzonym lisem"


Jest taki świat, do którego zawsze wracam nostalgią. To świat, w którym dżentelmeni prowadzą filozoficzne dysputy, wieczorami popijają sherry przy kominku, a w ciągu dnia oddają się męskim zajęciom, takim jak polowanie. Tym światem jest prowincjonalna Anglia, w której akcję swoich książek umieściła amerykańska pisarka.

"Pod przechytrzonym listem" to drugi z cyklu kryminałów o Richardzie Jurym. Podoba mi się równie mocno jak "Pod Huncwotem". Jest to przede wszystkim zasługa świetnie skrojonych bohaterów. Ciekawy wydaje się nie tylko duet znanych z poprzedniej części protagonistów Jury - Melrose Plant. Pisarki każdej ze swoich postaci (także drugo i trzecioplanowych) ofiarowała pogłębiony rys charakterologiczny. Każda, ze swoimi dziwactwami i przywarami, jest indywidualnością.

Oczywiście, autorka po raz kolejny wyczarowała cudowny klimat prowincjonalnego miasteczka. Tym razem jest nim Rackmoor nad Morzem Północnym, gdzie na stromych schodach prowadzących do kościoła znaleziono zwłoki kobiety. Morderstwa dokonano w noc Trzech Króli, a dramatyzmu dodaje fakt, że ofira przebrana była za mima.
Detektyw Richard Jury, aby rozwiązać zagadkę morderstwa tajemniczej przyjezdnej, będzie musiał zmierzyć się z tajemnicami skrywanymi przez wpływowy ród Craelów. Jak zwykle pomocą służy mu niezawodny Melrose Plant.

Martha Grimes serwuje czytelnikom stylowy krymninał. Czerpiąc z najlepszych tradycji angielskiej literatury kryminalnej zaoferowała nam lekturę, od której nie tylko trudno się oderwać, ale i która pozostawia miejsce dla refleksji. Bo wykrycie sprawcy nie musi oznaczać końca, przeciwnie - może inicjować rozważania o sprawiedliwości, winie i odkupieniu.
Gorąco polecam!


Ocena: 5/6


(M. Grimes, Pod przechytrzonym lisem, przeł. A. Bartkowicz, Warszawa 2008.)

3 komentarze:

  1. Tak czytam i czytam i nie wiem sama, czemu wciąż odkładam lekturę tej serii Grimes. Po Twoim tekście aż się prosi odłożyć wszystko, przysiąść wygodnie i oddać się lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też zwlekałam z lekturą, bo znajomość z Grimes zaczęłam dość niefortunnie - od "Hotelu Paradise". Seria z Jurym dużo bardziej przypadła mi do gustu. A na swoją kolej czeka już "Pod anodynowym naszyjnikiem" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moniko, a ja właśnie byłam zachwycona "Hotelem Paradise"! Taka niespieszna, intymna i ironiczna narracja bardzo mi odpowiada :) Po tym jednym spotkaniu z Grimes zakupiłam WSZYSTKIE jej książki, jakie tylko po polsku się ukazały. Tym bardziej mnie dziwi, że nie zabrałam się za czytanie kolejnych jej książek, skoro już stoją i patrzą na mnie z półek. A podobnie do Ciebie, inni blogowicze również twierdzą, że seria z Jurym jest czymś jeszcze lepszym niż ta prowincjonalna. Muszę w tym roku jeszcze popróbować, koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń